Podczas festiwali Audioriver w Płocku pracownicy pogotowia ratunkowego przewozili za opłatą, na teren festiwalu o osoby, które nie mały biletu wstępu na imprezę.
Jak podaje gazeta.pl, skandal wyszedł na jaw dopiero kilka dni temu. Karetka wyjeżdżała poza teren ochrony, zabierała po kilka osób i za 50 zł zawoziła je na teren festiwalu. Dyrektor pogotowia zwolniła już dwie osoby z powodu tego zajścia.
- Nie mogę pozwalać, żeby pracownicy narażali pogotowie na pośmiewisko! - mówi gazecie.
Bilety na festiwal skończyły się, więc fanom pozostał zakup biletu u tzw. koników. U nich jednak cena za bilet sięgała nawet 600 zł. Skorzystanie z usług pogotowia było więc bardzo opłacalne.
Karetka wyjeżdżała poza teren ochrony, która stała mniej więcej na wysokości wejścia na molo, zabierała po kilka osób i za 50 zł zawoziła je na teren festiwalu.
Karetka podjeżdżała co 15-20 minut, wszystko wyglądało na wcześniej dogadane, ludzie sprawiali wrażenie, jakby czekali na pojazd . Świadkowie procederu mówią, że takie zachowanie nie przystoi służbom, które powinny się kojarzyć z ogromnym zaufaniem.
Tak samo uważa Lucyna Kęsicka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Płocku. - Dowiedziałam się o wszystkim kilka dni temu. Natychmiast przeprowadziłam wewnątrzzakładowe śledztwo. Ze wstępnych ustaleń wynika, że z kilkunastu pracowników pogotowia, którzy obsługiwali teren festiwalu, na taki pomysł wpadło dwóch - mówi Kęsicka. - Jeden się przyznał, twierdząc, że przewiózł tylko żonę i dwie koleżanki, drugi milczy, ale nie powiedział, że nie. Zwolniłam już obydwu, bo przecież obaj jeździli tą karetką.
Źródło: rynekzdrowia.pl
Komentarze
Trzeba pracownikom zapłacić tyle, żeby nie opłaciło się robić takich rzeczy.
Powoływanie się na honor w sytuacji kiedy ratownicy wiążą ledwo "koniec z końcem", może i nie jest nie na miejscu, za to pozbawione zrozumienia tematu.
Nigdy nie zrozumie syty głodnego.