Absolwentki kierunku ratownictwo medyczne czują się dyskryminowane. - Raz nawet na rozmowie usłyszałam: "pani taka delikatna i taki niekobiecy zawód chce pani wykonywać?"
W Szpitalu Wincentego a Paulo w Gdyni na 16 ratowników medycznych, cztery to kobiety. W Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku jest tylko jedna ratowniczka.
Zdaniem absolwentek kierunku ratownictwo medyczne takie dysproporcje świadczą o dyskryminacji.
- W ubiegłym roku ukończyłam licencjat i do tej pory nie mogę znaleźć pracy w zawodzie - zauważa pani Monika, absolwentka ratownictwa z Gdańska. - Oferty pracy są, ale dziwnym trafem postępowanie rekrutacyjne zawsze wygrywają mężczyźni. Raz nawet na rozmowie usłyszałam: "pani taka delikatna i do taki niekobiecy zawód chce Pani wykonywać". Moje koleżanki mają podobne spostrzeżenia. Nie rozumiemy, dlaczego pracę mają nasi koledzy z roku, którzy często osiągali od nas gorsze wyniki, a my nie.
Okazuje się, że młode ratowniczki na rozmowach kwalifikacyjnych często słyszą rzucane mimochodem uwagi, że kobiecie trudniej poradzić sobie w tym zawodzie.
- Raz usłyszałam, czy zdaję sobie sprawę, że pacjentami SOR są osoby agresywne albo pod wpływem alkoholu - mówi pani Katarzyna, pielęgniarka, która dwa lata temu ukończyła ratownictwo. - A ja na to, że kilka lat pracuję już jako pielęgniarka, więc mam tego świadomość. Pracy jednak jako ratowniczka nie dostałam. Z tego, co wiem od koleżanek, zatrudnili chłopaka, zaraz po szkole.
Boją się, że kobieta sobie nie poradzi
Sygnały od ratowniczek, które czują się dyskryminowane dostaje Fundacja Prometeusz, której celem jest m.in. wspieranie innowacyjnych działań w zakresie zdrowia publicznego, ze szczególnym uwzględnieniem propagowania wiedzy w zakresie ratownictwa medycznego i profesjonalizacji pracy ratowników medycznych.
- Jak najbardziej, dyskryminacja płci występuje w ratownictwie - tłumaczy Jacek Szyzdek, prezes fundacji. - Bardzo często spływają do naszej Fundacji skargi dotyczące tego tematu. Np. Stacja Pogotowia w Częstochowie nie przyjmowała w ogóle kobiet ratowników. Skąd to się bierze? Przede wszystkim szefowie boją się, że kobieta sobie nie poradzi. Poza tym obecność kobiet przysparza pewnych problemów - trzeba wydzielić oddzielny pokój socjalny. Trzeba się liczyć z tym, że prędzej czy później będą chciały założyć rodzinę. No i pracodawcy wolą sobie oszczędzić problemów.
Więcej: trojmiasto.gazeta.pl
Komentarze