Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Kazimierz Zembrzuski, mieszkaniec Morąga nie tak dawno był pacjentem oddziału chirurgicznego w Miejskim Szpitalu w Morągu, z czego jest bardzo zadowolony. Jednak zanim tam się znalazł, zadzwonił na pogotowie ratunkowe, które zawiozło go do Szpitala Wojewódzkiego w Elblągu. Co było jego zdaniem bezpodstawne.

— Miałem atak trzustki i woreczka żółciowego — opowiada Kazimierz Zembrzuski. — Wezwałem więc morąskie pogotowie ratunkowe.Zawieźli mnie do szpitala w Elblągu. Nie dali mi żadnego zastrzyku, całą drogę bolało mnie strasznie. Tam, na miejscu, okazało się, że niepotrzebnie mnie tam zawieźli. Lekarz był bardzo zdziwiony.

Po co ten wyjazd?
W szpitalu w Elblągu morążanin otrzymał środki przeciwbólowe. Został nawet przewieziony z powrotem karetką do szpitala w Morągu. 
— Zastanawiam się, dlaczego od razu nie zawieziono mnie do naszego szpitala? — opowiada dalej. — Transport do Elbląga i z powrotem, a później ponowny powrót, to przecież kosztuje. Kto za to zapłaci? Nikt się nad tym nie zastanawia, a szkoda. 

Leczony był prawidłowo
Zdaniem dyrektor Szpitala Miejskiego w Morągu pacjent był pod odpowiednią opieką lekarską i zastosowano u niego odpowiednie leczenie farmakologiczne.
— Kierownikiem karetki pogotowia jest lekarz — wyjaśnia Ewa Michałowska, dyrektor Miejskiego Szpitala w Morągu. — To on na podstawie objawów i wywiadu decyduje o tym, do którego szpitala ma trafić pacjent.

Źródło: morag.wm.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account