W szpitalu przy Jaczewskiego stanął kosz z popielniczką, choć w żadnej placówce medycznej palić nie wolno
- Daleki jestem od krytykowania palaczy, bo sam przez wiele lat bardzo dużo paliłem. Mimo to ciężko mi znieść dym i smród przy podjeździe dla karetek obok Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Przywozimy tu osoby po zawałach, z dusznościami i ogólnie w nie najlepszej kondycji. W takim stanie dodatkowa chmura tytoniowego dymu nie jest wskazana - denerwuje się jeden z lubelskich ratowników medycznych, który często przywozi pacjentów do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4.
Więcej: lublin.gazeta.pl
Komentarze
Ale się wzbogacił na ludzkiej głupocie.