Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Szpitalny oddział ratunkowy to miejsce tylko dla pacjentów w nagłych stanach zagrożenia życia i zdrowia - przypomina Szpital Uniwersytecki, gdzie na SOR codziennie zgłaszają się dziesiątki osób z błahymi dolegliwościami.

Jak podaje szpital, urzymujący się przez dłuższy czas ból nogi, podwyższona temperatura czy bezsenność - to kilka przykładowych dolegliwości z którymi do oddziału ratunkowego Szpitala Uniwersyteckiego codziennie zgłaszają się dziesiątki osób.

- Naszym zadaniem jest ratowanie zdrowia i życia pacjentów w nagłych przypadkach. Tymczasem każdej nocy nasza jednostka pęka w szwach. Pierwszeństwo mają oczywiście stany nagłe, przez co czas oczekiwania się wydłuża. Nie jesteśmy w stanie wszystkim naraz pomóc - mówi lek. Janusz Kąkol, zastępca kierownika SOR Szpitala Uniwersyteckiego.

Przypomina, że osoby, których stan zdrowia i życia nie jest zagrożony powinny zgłosić się do lekarza rodzinnego.

- SOR musi mieć możliwość sprawnego i szybkiego zajęcia się takimi przypadkami jak np. rany kłute, złamania kości, czy amputowane palce i kończyny. Tu liczy się każda minuta - alarmuje lekarz.

W 2011 r. Szpitalny Oddział Ratunkowy SU przyjął ponad 40 tysięcy pacjentów. Oznacza to średnio 110 przypadków na dobę. Jak infromuje szpital, niestety ponad połowa przypadków to właśnie błahostki.

Lecznica apeluje o korzystanie z podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie czas oczekiwania na udzielenie świadczenia medycznego jest o wiele krótszy. Zaznacza też, że placówki te czynne są również nocą oraz w dni wolne od pracy i święta. Jak wskazuje lecznica, w Małopolsce są 53 takie punkty.

Źródło: rynekzdrowia.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account