Edward Rączka, 80-letni inżynier elektryk z Poznania, opowiada: - Tego dnia miałem akurat iść do lekarza. Usiadłem do śniadania, i nagle zakręciło mi się w głowie, poczułem się dziwnie, jakbym gdzieś odpływał... Próbowałem powiedzieć żonie, chciałem, żeby pomogła mi dojść do łazienki trochę się orzeźwić. Nie mogłem! Bełkotałem, nie mogłem się ruszyć z krzesła. Żona wezwała karetkę. Było ze mną bardzo, bardzo źle...
Wypadek wydarzył się na początku czerwca.
Jak młody bóg
Środa, klinika neurologii w szpitalu MSW. Edward Rączka siedzi na łóżku, nuci sobie coś pod nosem, na stoliku obok leży otwarta biografia Ryszarda Kulińskiego.
- Nie minęło 12 dni od udaru, a ja czuję się jak młody bóg. Nawet lepiej niż przed chorobą - śmieje się. - Już robię plany: w przyszłym tygodniu wypad na działkę, spacer do lasu, muszę też zaliczyć odwołaną wizytę u lekarza...
Dlaczego chory mówi po niemiecku?
Nad zdrowiem pacjentów kliniki czuwa zespół lekarzy, pielęgniarek, psychologów, rehabilitantów, a także logopedów. U chorych często dochodzi do afazji, czyli całkowitej utraty zdolności do mowy. Trzeba ich uczyć mowy od nowa, liczyć, chodzić.
Rehabilitacja po udarze trwa co najmniej sześć tygodni.
- Do zdrowia szybciej wracają ludzie wykształceni, znający języki obce. Bywa, że pacjent zapomina ojczystą mowę, i zaczyna mówić po niemiecku - opowiada personel kliniki.
Klinika stosuje inne nowe terapie: we współpracy z zakładem radiologii i kliniką neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego, stosuje tzw. trombolizę dotętniczą i usuwa skrzepy mechanicznie.
W ostatnich latach Polska wykonała niesamowity skok w leczeniu udarów. W ciągu kilkunastu lat udało nam się zbić śmiertelność spowodowaną udarem z 43 procent do 14.
Czytaj więcej: poznan.gazeta.pl