Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

O akcji ratunkowej, a właściwie o jej braku w dniu 10 kwietnia 2010 roku pisano już wiele, jednak temat jest na tyle ważny, że należy go podejmować, ukazując coraz to nowe oblicza kłamstwa i bezprzykładnej manipulacji.  Warto też wracać do tych pierwszych relacji,  zdawanych rzekomo  na gorąco i w emocjach, które w zestawieniu z później ujawnionymi faktami, brzmią groteskowo i tragicznie.

Wszyscy pamiętamy te przejęte dramatem katastrofy pielęgniarki smoleńskie, które miały znaleźć się na miejscu tuż po  upadku samolotu z naszą delegacją, by z pełnym oddaniem poszukiwać i ratować rozbitków. Panie w kitlach, na tle karetek, doskonale wymalowane i ufryzowane, niczym gwiazdy jakiegoś taniego serialu  nie szczędziły przed kameramiteatralnych gestów.

Słuchając ich relacji można  było odnieść wrażenie, że akcja ratunkowa była przeprowadzona sprawnie i zgodnie ze sztuką: dotarto do wszystkich ofiar, sprawdzono, czy dają oznaki życia  lub stwierdzono zgon. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, niezależnie od tego, jakie wnioski wyciągnął szeregowy milicjant, czy strażak patrząc na miejsce katastrofy, czy ktoś ciężko ranny, nieprzytomny nie wymaga natychmiastowej reanimacji. Oczywiście w tym celu  niezbędne było dotarcie do każdego z osobna, zmiana ułożenia ciała, tak, aby nie było groźby uduszenia i podjęcie reanimacji, co stanowi abecadło pierwszej pomocy. Wie o tym każde dziecko, że w sytuacjach tragicznych o życiu człowieka decydują sekundy, a szybka i sprawna akcja ratunkowa jest na wagę życia, a jak taka akcja powinna wyglądać mogliśmy się przekonać obserwując działania po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami.

Więcej: salon24.pl

Słuchając ich relacji można  było odnieść wrażenie, że akcja ratunkowa była przeprowadzona sprawnie i zgodnie ze sztuką: dotarto do wszystkich ofiar, sprawdzono, czy dają oznaki życia  lub stwierdzono zgon. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, niezależnie od tego, jakie wnioski wyciągnął szeregowy milicjant, czy strażak patrząc na miejsce katastrofy, czy ktoś ciężko ranny, nieprzytomny nie wymaga natychmiastowej reanimacji. Oczywiście w tym celu  niezbędne było dotarcie do każdego z osobna, zmiana ułożenia ciała, tak, aby nie było groźby uduszenia i podjęcie reanimacji, co stanowi abecadło pierwszej pomocy. Wie o tym każde dziecko, że w sytuacjach tragicznych o życiu człowieka decydują sekundy, a szybka i sprawna akcja ratunkowa jest na wagę życia, a jak taka akcja powinna wyglądać mogliśmy się przekonać obserwując działania po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami.

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account