Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Image"Dziennik Polski": Szpitale i przychodnie zatrudniają "martwe dusze", by zdobyć kontrakty na leczenie. Takie wnioski płyną z kontroli przeprowadzonej przez małopolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.

Od stycznia "Dziennik Polski" informuje o kontrowersjach, wywołanych nową metodą rozdziału pieniędzy pomiędzy przychodnie i szpitale.

Kontrakty, kosztem przychodni sprawdzonych od lat, otrzymało wiele nowych placówek. Na nic zdały się tysiące podpisów pod petycjami o zmianę decyzji. Fundusz pozostał nieugięty. Zapewniał jednocześnie, że zwyciężyli najlepsi.

Niestety, dziś, zgodnie z naszymi przewidywaniami, okazuje się, że niektóre placówki nie są przygotowane do leczenia pacjentów. Główny powód to brak kadry medycznej. Do tego wniosku doszedł w końcu sam NFZ, który przeprowadził kontrole w 43 małopolskich placówkach Obecnie trwa kontrola m.in. w szpitalu w Tuchowie.

Dlaczego dopiero teraz okazuje się, że brakuje fachowego personelu? Niektórzy szefowie przychodni i szpitali wprowadzili NFZ w błąd, przekonując w dokumentacji ofertowej, że są w stanie zapewnić opiekę medyczną na wymaganym poziomie. Najczęściej stosowanym wybiegiem było wpisywanie do dokumentacji tzw. martwych dusz, czyli danych personalnych lekarzy, którzy w danej przychodni nie pracują. Ale winni są też lekarze, którzy na to przystali.

Podczas ostatniego, niezwykle burzliwego posiedzenia Rady Społecznej małopolskiego NFZ nawet jego dyrektor Barbara Bulanowska nie kryła oburzenia taką postawą.

Padły wtedy głosy domagające się ukarania "martwych dusz" formułowane przez samych lekarzy. Ks. Jacek Stryczek, członek rady, uważa, że posiedzenie było przełomowe. Z jednej strony dyrekcja NFZ przyznała, że dała się wyprowadzić w pole, z drugiej - sami medycy stwierdzili, że postawę niektórych kolegów należy napiętnować.

- Wśród lekarzy przeważają ludzie wspaniali, ale są też tacy, którym nie do końca można zaufać. To bardzo dobra wiadomość, że lekarze sami zaczynają wskazywać tych spośród siebie, którzy powinni nad sobą pracować - podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" ksiądz Jacek Stryczek.

Niestety, okazuje się, że nie ma możliwości ukarania występnych medyków.

Dr Jacek Tętnowski, sekretarz Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, mówi krótko: - Chcąc pociągnąć ich do odpowiedzialności, musielibyśmy wykazać złą wolę i świadome działanie. W praktyce jest to niewykonalne: zawsze wykażą, że podając swoje dane, byli gotowi podjąć pracę w tej palcówce, ale potem z różnych przyczyn, których nie możemy zakwestionować, musieli wycofać się z deklaracji - mówi dr Tętnowski.

W jego ocenie, z jednej strony winien jest system rozdziału pieniędzy, który zachęca placówki do podawania nieprawdziwych informacji, a z drugiej brak możliwości skontrolowania ofert przez NFZ przed podpisaniem kontraktu.

Jaka kara spotka placówki, które - podając nieprawdziwe dane o liczbie zatrudnionych lekarzy - wyłudziły kontrakty i teraz ustawiają pacjentów w długich kolejkach? Na razie nie wiadomo. W ocenie Marka Wójcika, przewodniczącego Rady Społecznej małopolskiego NFZ, właściwa kara to pozbawienie możliwości uzyskania kontraktu na trzy lata.

W tuchowskim szpitalu chorzy czekają w długich kolejkach. Lekarze niektórych specjalności przyjmują bowiem tylko raz w tygodniu. Dlaczego NFZ podpisał z nim umowę?!

Jednym z warunków uzyskania kontraktu z NFZ było wykazanie przez daną placówkę, że zatrudnia taką liczbę lekarzy, by mogli oni przyjmować przynajmniej 12 godzin w tygodniu (przed i po południu). Niestety, są placówki które kontrakt otrzymały, choć wymogów tych nie spełniają.

Tak jest w tuchowskich przychodniach przyszpitalnych. Endokrynolog przyjmuje tylko w soboty od godz. 9 do 12. W poradni chirurgii onkologicznej chorzy mogą liczyć na pomoc tylko w środę od godz. 16 do 21, poradni chirurgii ogólnej dla dzieci - we wtorek od godz. 14 do 17, poradni chorób metabolicznych - w poniedziałek od godz. 14.30 do 19, a w poradni leczenia bólu - w soboty od godz. 9 do 13.

We miniony wtorek redakcja "Dziennika Polskiego" próbowała zarejestrować wizytę do chirurga naczyniowego; otrzymała termin na czerwiec, bo - jak ich poinformowano - przyjmuje tylko jeden lekarz we wtorki od godz. 9.30. do 19. Dopiero w odpowiedzi na "utyskiwania" reporterki "Dziennika Polskiego" na tak odległy termin rejestratorka przypomniała sobie, że od poniedziałku będzie przyjmować drugi chirurg, zatem termin może być krótszy.

W kolejkach cierpią pacjenci nie tylko z terenu powiatu tarnowskiego, gdzie znajduje się Tuchów, ale także w całej Małopolsce. O kwoty przeznaczone dla NZOZ w Tuchowie zostały bowiem uszczuplone kontrakty dla innych placówek.

Jak to możliwe, że placówka nieprzygotowana do świadczenia usług medycznych z wielu dziedzin otrzymała kontrakt? Jeszcze w styczniu, podczas posiedzenia Rady Społecznej MOW NFZ, przedstawiciele samorządu lekarskiego ostrzegali, że placówka w Tuchowie nie będzie w stanie zapewnić obsady personelu medycznego dla przyznawanych jej kontraktów.

Dyrekcja Małopolskiego Oddziału NFZ przekonywała wówczas, że z dokumentów przedstawionych przez NZOZ w Tuchowie wynika, iż na wszystkie usługi medyczne, o finansowanie których zabiega, ma zabezpieczenie i będą one świadczone od stycznia.

Podczas ostatniego, marcowego posiedzenia Rady Społecznej NFZ wokół szpitala w Tuchowie rozpętała się burza. Członkowie rady domagali się wyjaśnień, dlaczego przychodnie przy szpitalu w Tuchowie nie przyjmują pacjentów zgodnie z podpisanym kontraktem. Do placówki zawitali kontrolerzy NFZ. Ponieważ kontrola jeszcze trwa, dyrektor Renata Gębarowska odmówiła odpowiedzi na nasze pytania do czasu jej zakończenia. Nie zmienia to faktu, że na stronie internetowej placówki widnieje ogłoszenie o poszukiwaniu lekarzy specjalistów w kilku dziedzinach, a także pielęgniarek.

Personelu medycznego poszukuje także m.in. ZZOZ w Wadowicach. Placówka rozpisała konkurs np. na zastępcę ordynatora Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, specjalistyczne zespoły ratownictwa medycznego, a także psychologów i psychiatrów. Dyrektor Andrzej Merta wyjaśnia, że konieczność poszukiwania dodatkowych specjalistów wynika z faktu, że NFZ dołożył trochę punktów na Poradnię Zdrowia Psychicznego.

W trakcie posiedzenia Rady Społecznej dyskutowano również - po raz pierwszy publicznie - o odpowiedzialności tych lekarzy, którzy zgodzili się na wpisanie swych danych do dokumentacji ofertowej danej palcówki, choć wiedzieli, że nie będą tam pracować. Tacy lekarze działali nie tylko na szkodę pacjentów, ale także kolegów z tych przychodni, które kontraktów nie otrzymały.

Przedstawiciele samorządu lekarskiego umniejszają winę kolegów, wskazując na błędy systemowe. Dr Tadeusz Zych, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Tarnowie, wykazuje, że to prezes NFZ, przyjmując nowe zasady rozdziału pieniędzy, stworzył mechanizmy umożliwiające nadużycia.

- Jeszcze w ubiegłym roku, podczas szkoleń na temat nowych zasad kontraktowania szefowie firm medycznych podchodzili do lekarzy, pytając, czy zgodzą się u nich pracować. Ci, nierzadko bez zastanowienia, podawali swoje dane. Otrzymałem wiele zapytań, co mają robić w sytuacji, gdy zdecydowali się na pracę w innej placówce - broni kolegów prezes.

Z kolei dr Jacek Tętnowski, sekretarz Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, twierdzi, że lekarze, którzy zgodzili się na pełnienie roli martwych dusz i zaakceptowali wpisanie personaliów do dokumentacji konkursowej, zachowali się, mówiąc najdelikatniej, nieelegancko.

Jolanta Pulchna, rzeczniczka MOW NFZ, nie chce informować o wynikach pracy inspektorów funduszu. Przekonuje, że NFZ czeka na wyjaśnienia przygotowywane przez kierownictwo kontrolowanych przychodni i szpitali. Dopiero po ich nadesłaniu ostateczne wnioski zostaną sformułowane i podane do wiadomości publicznej.

Dorota Stec-Fus, "Dziennik Polski"

(MBł)

Autor: Dorota Stec-Fus  Dziennik Polski

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account