Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

ImageWczoraj rano Jan Brożek ze wsi Laski w gminie Kołczygłowy wiózł samochodem do szpitala umierającą żonę. Nie zdążył. Mężczyzna twierdzi, że wcześniej wzywał karetkę, ale ta nie przyjechała.

Ponad 60-letnia Kazimiera Brożek od dawna chorowała m.in. na serce.
– Żona źle się czuła. W niedzielę byliśmy na pogotowiu w Miastku. Dostała tam kilka kroplówek, leki. Wróciliśmy do domu – mówi Jan Brożek.

– Wczoraj w nocy znowu bardzo źle się poczuła. Miała gorączkę. Zrobiłem jej kilka herbat, dałem leki na zbicie gorączki, ale nie pomogły. Naprawdę źle było, kiedy żona nad ranem zaczęła się dusić. Zadzwoniłem na pogotowiedo Bytowa.

Dyspozytor nie wysłał karetki, a tylko powiedział, abym sam przywiózł żonę. Do szpitala w Miastku jest prawie 30 kilometrów. Nie jechałem szybko, bo bałem się o żonę. W szpitalu ją reanimowali, ale nic to nie dało. Żona zmarła. Mężczyzna oskarża pogotowie.

– Gdyby wysłano karetkę, być może moja żona dzisiaj by żyła. Ambulans dotarłby szybciej do nas do domu, niż ja do szpitala. Zamierzam zawiadomić prokuraturę
– mówi Jan Brożek. Mężczyzna dodaje, że żona miała mieć niedługo operację serca. – Niestety, nie doczekała jej – mówi smutno mężczyzna.
Inną wersję przedstawia szpital.

– Odsłuchaliśmy nagranie. Nie ma tam wezwania karetki, a jest prośba o poradę. Dyspozytor zapytał o dolegliwości. Z ich opisu nie wynikało, że jest to stan zagrażający życiu – mówi Ewa Wichłacz, rzecznik Szpitala Powiatu Bytowskiego, którego częścią jest miastecka lecznica.

– Po dłuższej rozmowie dyspozytor poradził przyjazd do szpitala i zapytał, czy mężczyzna ma czym przyjechać. Usłyszał, że tak. Mężczyzna oświadczył, że zaraz przywiezie żonę. Chcę podkreślić jeszcze raz, że gdyby było wyraźne żądanie przyjazdu karetki, to ambulans zostałby wysłany. Tak samo stałoby się, gdyby z opisu stanu pacjentki wynikało zagrożenie życia.

Wichłacz ujawnia, że zgon kobiety nastąpił już w samochodzie.
– Na izbie przyjęć podjęto akcję reanimacyjną, ale nie przyniosła ona żadnego efektu – oznajmia rzeczniczka. Sam szpital zdecydował o przeprowadzeniu sekcji zwłok.

– Nie jest znana przyczyna śmierci kobiety. Stąd sekcja jest ważna – mówi Ewa Wichłacz.

Znajomi Brożków powiedzieli nam, że ich zdaniem dyspozytor powinien wysłać karetkę, gdy tylko usłyszał, że pani Kazimiera chorowała na serce i dusiła się. – Czy to nie jest stan zagrażający życiu?! – pytają.

Źródło: gp24.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account