Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
ImageŁeba dopłacała do działalności podstacji pogotowia ratunkowego i nocnych dyżurów w punkcie ratunkowym. Teraz chce uporządkować te sprawy. Burmistrz zapewnia, że pacjenci mogą być spokojni.

Nowy burmistrz Łeby podczas sprawdzania dokumentów odkrył, że miasto współfinansuje działalność podstacji pogotowia ratunkowego prowadzonej przez lęborski szpital.
Ku zaskoczeniu urzędników okazało się, że miasto dopłaca do kosztów użytkowania punktu pomimo braku formalnej umowy. Tylko za koszty eksploatacji jest to rocznie prawie pół miliona złotych.

– Nie ma powodów, żeby to właśnie gminy brały na siebie takie obciążenie. Tym bardziej że takie koszty i tak pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia, z którym szpital ma podpisaną umowę – tłumaczy Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. 

W podstacji przy ulicy Pocztowej usługi świadczy lęborski szpital, który wygrał konkurs ogłoszony przez NFZ. Okazało się, że w roku ubiegłym przy okazji remontu załodze karetki wydzielono do bezpłatnego użytkowania kilka pomieszczeń o powierzchni prawie 70 mkw. Jako że formalnej umowy w tej sprawie nie było, to miasto uiszczało wszystkie opłaty związane z funkcjonowaniem pogotowia. 

– To absurdalna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, dlatego właśnie chcieliśmy ją uporządkować. Jesteśmy już po rozmowach i ustaleniach ze szpitalem. Ustaliliśmy, że to właśnie ta placówka będzie płaciła wszelkie koszty związane z prowadzeniem podstacji pogotowia, my z kolei przekażemy wszelkie rachunki. W poniedziałek dostaliśmy ze szpitala umowę, która wyraźnie i przejrzyście ustala te wszystkie sprawy. Chciałbym też podkreślić, że to nie jest zamach na działalność w kurorcie pogotowia, tylko próba ustalenia spraw, które wcześniej miały charakter tymczasowy – informuje Andrzej Strzechmiński.

Samorządowcy z Łeby chcą także uporządkować sprawy związane z funkcjonowaniem punktu ratunkowego, który działa przy ul. 10 Marca i świadczy usługi w godzinach od 18 do 8 rano.
Firma, która prowadzi punkt, ma podpisany kontrakt z NFZ na świadczenie usług w tym zakresie dla mieszkańców powiatu (dostaje z tego tytułu zryczałtowaną kwotę).

Aby utrzymać działanie takiego punktu, Łeba musiała z firmą podpisać dodatkową umowę i dopłacać nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Według szacunków urzędników miejskich, rocznie z usług punktu korzysta około 11 tysięcy osób, z tej liczby tylko około trzy tysiące osób stanowią turyści odpoczywający w sezonie w kurorcie. Pozostałą część pacjentów stanowią mieszkańcy okolicznych miejscowości (część osób dojeżdżała do Łeby nawet z okolicy Potęgowa).

– W innych rejonach województwa NFZ podpisuje kontrakty na prowadzenie nocnych dyżurów, które obejmują poszczególne gminy, w naszym przypadku punkt obsługuje cały powiat, a częścią kosztów za jego prowadzenie obarczono tylko jedną z gmin. To absurdalna i niesprawiedliwa sytuacja, którą musimy rozwiązać. Na tym etapie nie mogę jednak zdradzić konkretnych rozwiązań – dodaje burmistrz.

Źródło: gp24.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account