Prawie godzinę trwała reanimacja narciarza, który zasłabł na Kotelnicy w Białce Tatrzańskiej. Mężczyzny nie udało się uratować.
Wiadomo tyle, że narciarz upadł na stoku i był nieprzytomny. Prawdopodobnie zasłabł.
Na miejscu najpierw reanimowali go narciarze, a chwilę później dyżurujący na stoku ratownicy TOPR.
Na miejsce poleciał też śmigłowiec. - W sumie reanimacja trwała prawie godzinę. Narciarz śmigłowcem został przetransportowany do szpitala. Niestety zmarł - mówi Tomasz Wojciechowski, dyżurny ratownik TOPR.
Źródło: tygodnikpodhalański.pl