Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
ImageCzy dziecko może towarzyszyć w karetce matce, która z drugą chorą córką musi jechać do szpitala? Poznańskie pogotowie - zasłaniając się przepisami - uznało, że nie. - Karetki nie da się poszerzyć - stwierdza dyrektor pogotowia.
Córka pani Marzeny Sośnickej doznała ataku padaczki, kiedy przebywała w szkolnej świetlicy należącej do Ośrodka dla Dzieci Niewidomych w Owińskach. Placówka wezwała pogotowie - i matkę.

Zanim pani Marzena dojechała na miejsce, karetka już tam była. Zapadła juz też decyzja, że dziecko musi zostać zabrane do szpitala. Matka miała jechać z nią.

Tyle, że pojawił się problem: co z drugim dzieckiem pani Marzeny. Trzyletnią Zosią nie miał się kto zaopiekować. Kobieta chciała zabrać córkę ze sobą, ale zespół karetki się nie zgodził.

- Nie rozumiem, jak coś takiego mogło się zdarzyć, żebym nie miała prawa wziąć swojego dziecka ze sobą – żali się pani Marzena przed kamerą TVN24.

"Bo takie są przepisy"

Od ekipy pogotowia matka usłyszała, że takie są przepisy, co w rozmowie przed kamerą potwierdził przełożony ratowników. A Witold Draber, dyrektor Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu dodał, że karetki nie da się poszerzyć i można nią przewozić tyle osób, na ile jest zarejestrowana.

Stwierdził też, że jeśli pogotowie zabrałoby dodatkową osobę i nastąpiłby wypadek, to wtedy firma ponosiłaby za to odpowiedzialność.

Dr Paweł Łuków, ekspert w zakresie etyki w medycynie: - To prawda, że ponosiliby odpowiedzialność, ale trzeba pamiętać, że czasem trzeba zrobić coś dobrego, podjąć ryzyko.

Pod opiekę obcych

Kierowca karetki takiej odpowiedzialności na siebie wziąć nie chciał. Nie zgodził się też na inne rozwiązanie, by kobieta jechała za karetką samochodem dyrektor Ośrodka dla Dzieci Niewidomych, do której mogłaby zabrać trzyletnią córkę.

Jak stwierdził, zasada jest taka, że dziecko powinno być z matką w karetce.

W końcu trzyletnią Zosią zaopiekowała się dyrektorka ośrodka. Trzylatka była przerażona całą sytuacją. - Ja się popłakałam, a to co ona przeżywała... – z żalem wspomina pani Marzena.

Źródło: tvn24.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account