Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Walka z koronawirusem na Śląsku wchodzi w kolejny etap. W trasę wyjadą kolejne wymazobusy, żeby pobrać kolejne wymazy do badań od górników. Od wyników drugiego testu na koronawirusa zależy czy górnicy wrócą do pracy. Ten etap to też trudne zadanie dla ratowników medycznych, którzy uwijają się jak w ukropie.

Koronawirus na Śląsku. Drugi etap pobierania wymazów u górników

Rozpoczął się drugi etap pobierania wymazów wśród górników ze śląskich kopalń. Na ulice wyjechały wymazobusy, czyli specjalne karetki z odpowiednio przeszkolonym personelem. Ratownicy docierają do górników oraz ich rodzin, pobierają wymazy, a próbki badań trafiają do laboratoriów. Dla wielu pracowników z kopalń będą to już kolejne badania. Jeśli wynik na koronawirusa będzie ponownie negatywny to taka osoba będzie mogła wrócić do pracy.

- Postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce. Wspólnie z wojewodą śląskim i Wojewódzką Stacją Sanitarno–Epidemiologiczną zorganizowaliśmy akcję, dzięki której możemy szybciej dotrzeć do naszych pracowników. Obecnie pobierany jest drugi wymaz, od którego zależy, czy pracownik zostanie dopuszczony do pracy. Na tym zależy nam przecież najbardziej, bo teraz liczy się czas. Chcemy, aby pracownicy jak najszybciej wrócili do pracy – podkreśla Artur Dyczko, zastępca prezesa zarządu JSW ds. technicznych i operacyjnych, a jednocześnie szef Sztabu Kryzysowego Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

 

Ratownicy medyczni o walce z koronawirusem. "To praca ciężka psychicznie"

Podczas drugiej tury testów w śląskich kopalniach personel medyczny pobiera wymazy również od rodzin tych górników, którzy mają wynik pozytywny. Wymazobusy wyjeżdżają w momencie otrzymania listy osób wskazanych do przebadania. Taką listę przygotowuje Wojewódzka Stacja Sanitarno–Epidemiologiczna.

– Podjeżdżamy do pacjenta, zabezpieczamy się w odpowiednie kombinezony i maski, które chronią nas, abyśmy nie przywieźli żadnego zakażenia do naszych rodzin­ – wyjaśnia Mateusz Kaczmarek, ratownik medyczny. – Samo badanie nie jest bolesne, ale mało przyjemne, ponieważ wymaz musimy pobrać z dolnej części gardła. Próbkę zabezpieczamy, dostarczamy do laboratorium i po kilku dniach otrzymujemy wynik – dodaje Kaczmarek.

Ratownicy w wymazobusach mają pełne ręce roboty i uwijają się jak w ukropie. Każdego dnia są w stanie pobrać do kilkuset wymazów.

– Praca nie jest ciężka fizycznie, ale psychicznie jesteśmy mocno obciążeni i zmęczeni, bo sami też jesteśmy narażeni na zakażenie. Staramy się zabezpieczać, jak tylko się da, ale psychicznie najtrudniej znosimy całą tę sytuację – podsumowuje Piotr Piotrowicz, ratownik medyczny.

Czytaj więcej: https://www.eska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account