Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Pracujemy na okrągło, kilkanaście godzin na dobę. Nierzadko ponad siły, w ogromnym stresie - mówią pielęgniarki i ratownicy medyczni. - Ponadto ze względu na duże zagrożenie epidemiologiczne minister zdrowia wydał zarządzenie zakazujące pielęgniarkom i ratownikom równoległej pracy w kilku placówkach ochrony zdrowia, co sprawiło, że wiele z nas zostało pozbawionych dodatkowych dochodów. Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych wysłał list do premiera z wnioskiem o natychmiastowe zwiększenie wynagrodzenia na czas walki z epidemią koronawirusa.

Sytuacja jest bardzo trudna - mówi Renata Dębkowska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych na Pomorzu. - Obciążone walką z epidemią pielęgniarki straciły dodatkowe źródła dochodów. Konieczna jest natychmiastowa rekompensata.

Anna Czarnecka, szefowa Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku przypomina, że wśród krajów UE w Polsce najmniej pielęgniarek i położnych przypada na tysiąc mieszkańców.
- A na Pomorzu najmniej w Polsce - dodaje z goryczą. - Jesteśmy w ogonie ogona. Nie jesteśmy pod tym względem przygotowani na epidemię.

Pielęgniarki, którym ograniczono liczbę etatów, nie są w stanie z jednej pensji utrzymać się i spłacać zaciągnięte kredyty. Wskazują również, że decyzja ministra zdrowia - choć uzasadniona ze względów epidemiologicznych - sparaliżuje pracę wielu szpitali, uzależnionych od pielęgniarek kontraktowych.

 

Przewodnicząca OIPiP uważa, że niezbędne i natychmiastowe podwyżki powinny objąć wszystkie pielęgniarki, nie tylko te pracujące w szpitalach zakaźnych, a także inne zawody medyczne - np. ratowników, salowe...

W sytuacji, gdy wypisuje się pacjentów ze szpitali i zamyka przychodnie, ogromna praca spada na barki pielęgniarek środowiskowych - podkreśla. - To one chodzą od domu do domu, zdejmują szwy, opatrują odleżyny. Bez nich sytuacja pacjentów byłaby tragiczna.

Nowe zalecenia Ministerstwa Zdrowia, dotyczące ograniczenia liczby miejsc wykonywanej pracy, martwią też ratowników medycznych. Choć z jednej strony przyznają, że intencje resortu są dla nich zrozumiałe, z drugiej – tłumaczą, że system takich ograniczeń po prostu nie udźwignie.

Ministerstwo musi sobie zdawać sprawę, że do wprowadzenia oficjalnego zakazu podejmowania pracy w kilku podmiotach leczniczych jest nas po prostu za mało. Wszyscy pracujemy w kilku miejscach – mówi Roman Pluta, ratownik medyczny z Trójmiasta. - Jeśli ratownicy, dyżurujący na SOR-ach, nie będą mogli pracować w tym samym czasie w stacjach pogotowia, to za chwilę w karetkach zabraknie obsady i nie będą mogły wyjeżdżać do pacjentów.

Czytaj więcej: dziennikbaltycki.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account