Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

- Na miejscu zdarzenia pewien mężczyzna chciał mnie zaatakować siekierą. Rzuciłem wtedy w niego torbą i uciekłem. Nie miałbym żadnych szans w takim starciu - powiedział Medexpressowi Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.

Martyna Chmielewska: We wtorek mężczyzna, który wcześniej okaleczył się w jednym z warszawskich sklepów został przewieziony do szpitala, gdzie zaatakował ratownika medycznego. Na jego nieszczęście okazał się nim antyterrorysta, który go obezwładnił. Czy często spotyka się Pan z atakiem ze strony pacjentów?

Roman Badach-Rogowski: Bardzo często spotykam się z tego typu sytuacjami. Praktycznie na każdym dyżurze spotykam się z agresją ze strony pacjentów. Każdy ratownik ma z tym do czynienia. Ponad połowa naszych wyjazdów jest do osób będących pod wpływem alkoholu albo substancji psychoaktywnych.

 

Pacjentów cierpiących na choroby psychiczne jest mniej. Często jeździmy na interwencje do miejsc, gdzie ktoś został pobity. Pacjenci są wobec nas agresywni. I agresja zwykle skierowana jest również w kierunku nas. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Należy uświadomić społeczeństwu, że ratownik medyczny w trakcie czynności ratunkowych, podobnie jak policjant jest traktowany jak funkcjonariusz publiczny. Z tego powodu zakres kar za napad na niego jest wyższy niż na osobę cywilną.

M.Ch.: Czy został Pan kiedykolwiek zaatakowany przez pacjenta nożem albo innym przedmiotem?

R.B-R.: Na miejscu zdarzenia mężczyzna zaatakował mnie z siekierą w ręku. . Rzuciłem wtedy w niego torbą i uciekłem. Nie miałbym żadnych szans w takim starciu. Przeżyłem różne sytuacje. Kilka z nich skończyło się w sądzie. Napastnicy zostali skazani.

Czytaj więcej: https://www.medexpress.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account