Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Dwaj ratownicy medyczni z Olsztyna pojechali na ul. Fałata, by udzielić pomocy komuś, kogo zdrowie i życie mogło być zagrożone. Niestety, okazało się, że zamiast wdzięczności, czekał ich brutalny atak i, w konsekwencji, to oni trafili do szpitala.

To miał być wyjazd, jakich każdy z ratowników odbył wiele.

— W czwartek rano, około godziny 4, zespół ratownictwa medycznego został wezwany do mężczyzny, który, jak nam przekazano, znajdował się pod wpływem leków psychotropowych — relacjonował nam przebieg zdarzeń Krzysztof Jurołajć, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie. — Ze zgłoszenia nie wynikało, że ten mężczyzna jest agresywny w stosunku do innych albo do siebie. Tymczasem, kiedy ratownicy weszli do mieszkania, zastali mężczyznę w łóżku. Obok niego leżał nóż.

 

Pracownicy pogotowia nie chcieli wchodzić do pokoju i badać go w takich okolicznościach. — Zapytali mężczyznę, czy jest w stanie do nich podejść. Ten wstał, minął spokojnie ratowników i wszedł do drugiego pomieszczenia, z którego wrócił z siekierą — opowiada Krzysztof Jurołajć. — Ratownik, który jako pierwszy zauważył, co się dzieje, podjął próbę obezwładnienia mężczyzny, który już zbliżał się do drugiego ratownika. Niestety, obaj pracownicy pogotowia ucierpieli w starciu z mężczyzną. Jeden z nich, który został uderzony w twarz, ma obrażenia twarzy i głowy, a drugi złamany palec.

Ta sytuacja w istotny sposób wpłynęła też na samopoczucie ratowników, którzy skupili się teraz na powrocie do zdrowia i nie chcą rozmawiać z mediami. — Obaj, mimo że są bardzo doświadczonymi ratownikami, nie czują się najlepiej pod względem psychicznym. To bardzo nimi wstrząsnęło. Nikt nie przychodzi przecież do pracy, żeby zostać pobitym czy stracić życie — mówi Krzysztof Jurołajć.

Choć, oczywiście, troska o zdrowie kolegów w pracy jest w tym przypadku najważniejsza, to dla załogi Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie problemem jest też fakt, że ratownicy, którzy ucierpieli w czasie swojej pracy, "wypadli", jak to się mówi, z grafiku.

Policjanci, którzy, jak zapewnia rzecznik WSPR w Olsztynie, szybko przyjechali na miejsce, zatrzymali mężczyznę. Okazało się, że był pijany. W jego organizmie krążyło 1,5 promila alkoholu. Po wytrzeźwieniu 32-letni mężczyzna został przesłuchany. W piątek ma usłyszeć zarzuty kierowania gróźb karalnych oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, za co może mu grozić kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Niepokojące jest to, że taki atak, choć wstrząsający, nie jest aż tak odosobnionym przypadkiem, jak wszyscy byśmy sobie życzyli. Kilka lat temu w gminie Sorkwity pacjent, któremu załoga pogotowia miała udzielić pomocy, także użył siekiery, by napaść na ratowników i... samą karetkę. Kiedy indziej karetka została zniszczona przy użyciu drewnianych kołków, który w ruch wprawiły te same osoby, które wcześniej pobiły mężczyznę, z pomocą któremu przyjechali ratownicy. Jeszcze inny pacjent po tym, jak przebudził się w karetce, zaatakował i podrapał osoby, które udzielały mu pomocy. Był pijany.

Czytaj więcej: gazetaolsztynska.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account