Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

- To już nie jest tylko protest rezydentów. Na realizacji postulatów w związku z poprawą sytuacji w służbie zdrowia zależy nam wszystkim - mówi Monika Haberko, specjalista pediatrii. Głodówkę w Szczecinie kontynuują teraz także przedstawiciele innych zawodów medycznych.

W czwartek mija dziewiąty dzień, od czasu kiedy w holu oddziału ginekologii szpitala w Zdrojach protestują pracownicy medyczni. Tych, którzy głodowali od ubiegłego wtorku w holu budynku „C” Samodzielnego Publicznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Zdroje” już nie ma. Część z nich musiała wrócić na dyżury (protestują w czasie urlopów), inni odpadli z powodów zdrowotnych (jeden z protestujących wytrzymał bez jedzenia ponad 100 godzin). Teraz głodówkę kontynuuje siedem osób. Zebrani w holu twierdzą, że będą starać się utrzymać swój protest na właśnie takim poziomie.

Na początku szczecińskiego protestu, wśród głodujących byli głównie stażyści i rezydenci. Teraz spotykamy tam przedstawicieli innych zawodów medycznych. Dlaczego postanowili do niego dołączyć?

Bartłomiej Zimoch, ratownik medyczny

Głodówkę rozpocząłem w czwartek. Po dyżurze dziennym na SOR przyszedłem po prostu wesprzeć protest. Ten protest to nie walka poszczególnych grup zawodowych, ale całego systemu zdrowia. Każdy element, poczynając od lekarzy, diagnostów poprzez pielęgniarki, ratowników medycznych – my tworzymy system, który bez większego finansowania nie będzie funkcjonował.

Pracujemy ponad siły ludzkie. To nie jest tajemnica, że średnia długość pracy pracownika ochrony zdrowia to ok. 300 godzin miesięcznie. Bez zwiększenia finansowania to się nie zmieni, bo nie będzie pieniędzy na dodatkowe etaty. A chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że zmęczony człowiek, to człowiek nieefektywny. Protest ratowników medycznych toczył się od kwietnia. Walczyliśmy o zwiększenie finansowania na ratownictwo medyczne, poprawę zarobków, ponieważ te, które otrzymujemy uwłaczają godności jakiegokolwiek zawodu medycznego.

Moim zdaniem nasz protest skończył się porażką. Zostaliśmy w bezczelny sposób oszukani. Nie tylko przez ministerstwo, ale też przez związki zawodowe, które podpisały porozumienie z ministerstwem, nie biorąc pod uwagę opinii środowiska ratowników medycznych. Minister w sposób obłudny przedstawił, że przekazał pieniądze na dodatki dla ratowników. To nie jest prawdą. Ministerstwo nie dało ani grosza na dodatki. Zmusili wojewodów do przesunięcia środków z innych grup. Te pisane palcem na wodzie pieniądze są zapewnione tylko wtedy, gdy nie wzrośnie bezrobocie w danym regionie. Jeśli bezrobocie pójdzie do góry, wojewoda będzie musiał je przeznaczyć na składki zdrowotne.

Jako ratownicy upominamy się cały czas o nowelizację ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, aby uregulować pewne kwestie prawne. To pozostaje bez echa, pomimo tego, że prace toczą się od jakichś trzech lat. Nie posiadamy samorządu, pracujemy tylko na podstawie rozporządzeń, jeśli coś wybiega poza nie, to działamy poza prawem.

Czytaj więcej: szczecin.wyborcza.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account