Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Motocyklowe ratownictwo medyczne w Polsce istnieje, a znowelizowana ustawa o ratownictwie medycznym zapewne je spopularyzuje – uważa Sebastian Wodnicki, ratownik jeżdżący od 7 lat na „motorze” w Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku. W Trójmieście od 22 do 24 września 2017 r. będzie obradował V Kongres IMRUA - Motocyklowe Ratownictwo Medyczne.

IMRUA (International Fire & Ems Motorcycle Response Unit Association) zrzesza strażaków i ratowników medycznych używających, do przemieszczania się i realizacji zadań, jednośladów. W Polsce motocykle pogotowia ratunkowego, a tym bardziej będącego w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego (PRM), to jeszcze rzadkość. To może zmienić się po nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym.

– Z tego co mi wiadomo, zapis o motocyklowym ratownictwie medycznym nie wypadł z nowelizacji. Gdyby zaczęła ona obowiązywać od 1 stycznia 2018 r., to w miastach powyżej 400 tys. mieszkańców obligatoryjnie musiałby funkcjonować co najmniej dwa motocykle ratownictwa, a w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców – jeden – wyjaśnia Sebastian Wodnicki.

Obecnie w systemie naszym systemie PRM motocyklowe ratownictwo medyczne działa w:
• Gdańsku (2 motocykle),
• Sopocie (1 motocykl),
• Pucku (1 motocykl),
• Pruszczu Gdańskim (1 motocykl),
• Olsztynie (1 motocykl).

– W sezonie, kontraktowanie NFZ obejmuje czerwiec, lipiec i sierpień, mamy ok. 500 wyjazdów. Stanowimy uzupełnienie systemu. Ratownik na motocyklu dotrze do poszkodowanego najszybciej. Udzieli mu niezbędnej pomocy. W przypadkach, gdy nie jest wymagana hospitalizacja pacjenta, nie trzeba wysyłać karetki. W około jednej trzeciej wyjazdów jesteśmy w stanie udzielić poszkodowanemu wystarczającej pomocy. Dzięki temu klasyczne zespoły ratownictwa medycznego mogą zostać zadysponowane do innych zdarzeń – podkreśla Sebastian Wodnicki.

W Gdańsku ratowników na motocyklach widzi się od 2002 r. Do 2012 r. działalność motocyklowego ratownictwa medycznego finansowana była przez sponsorów i dobroczyńców. Od kilku lat jest kontraktowana przez miejscowy oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. W Gdańsku jeżdżą na ciężkich Hondach o pojemności silnika 1300 cc. Maszyna musi być stabilna, bo wiezie nie tylko kierującego nią, ale i spory ładunek sprzętu medycznego.

Taki motocykl, wraz z ratunkowym wyposażeniem, kosztuje ok. 150 tys. zł.

Pamiętać należy, że nie jest on konkurencją dla karetki, nie zastąpi jej. Jej dla niej wsparciem lub uzupełnieniem. I kiedy kończy się sezon (nowelizacja ma go wydłużyć do 5 miesięcy – od maja do końca września), to Sebastian Wodnicki zasiada za kółkiem w ambulansie. Wcześniej będzie uczestniczył w wspomnianym kongresie. Z Polski przyjedzie nań 60 ratowników-motocyklistów i 38 z zagranicy.

Źródło: wpr.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account