Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

To nieprawda, że prywatne pogotowie oszczędza na personelu i środkach kosztem jakości usług – przekonują ratownicy Falck Medycyna. I sprzeciwiają się nacjonalizacji karetek.

Działalność prywatnego ratownictwa medycznego „odbywa się pod pełną kontrolą upoważnionych instytucji państwa polskiego, w zgodzie z przyjętymi procedurami i ustalonymi standardami" – piszą w liście otwartym ratownicy Falck Medycyna. Podobnie jak ich koledzy zatrudnieni w jednostkach publicznych, uważają, że wzrost wynagrodzeń dla ratowników medycznych – najsłabiej opłacanej grupy zawodowej zatrudnionej w systemie ochrony zdrowia – jest koniecznością. Są jednak zdania, że powinno to dotyczyć także pracowników zatrudnionych przez pogotowia prywatne.

Temat powrócił przy okazji ogólnopolskiego protestu ratowników medycznych. Ci zatrudnieni przez Falcka czują się pominięci w proteście. Twierdzą, że Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego (KZZPRM) odrzucił ich propozycję włączenia się do działań na rzecz wzrostu wynagrodzeń. – To brak elementarnej solidarności środowiskowej, a tym samym legitymacji do wypowiadania się w imieniu całego środowiska – piszą.

Przy okazji protestu w sprawie wzrostu wynagrodzeń powróciła dyskusja na temat nacjonalizacji ratownictwa. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, z budżetu państwa będą finansowane wyłącznie firmy z co najmniej 51-proc. udziałem Skarbu Państwa. To oznacza, że pogotowia prywatne, takie jak Falck Medycyna, będą mogły świadczyć usługi wyłącznie prywatnie. A z tych, w kraju powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, korzysta garstka osób. Zdaniem części ekspertów, taki zapis wyeliminuje prywatne firmy z rynku.

Czytaj więcej: rp.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account