Służby odpowiedzialne za ratownictwo medyczne w nagłych przypadkach znajdują się w fatalnym stanie. Raport przygotowany przez National Audit Office nie pozostawia złudzeń - w razie sytuacji zagrażające życiu nie ma co liczyć na szybki przyjazd karetki!

Cierpiąca na chroniczne niedofinansowanie i braki kadrowe National Health Service mocno zaniedbało ratownictwo medyczne. Na pojawienie się ambulansu, który może uratować życie, trzeba czekać coraz dłużej. Według obecnych standardów karetka pogotowania w ciągu ośmiu minut powinna pojawić się na miejscu, gdy zagrożone jest życie ludzie przynajmniej w 75% przypadków. Według danych do których dotarli audytorzy z NAO dzieje się tak jedynie w około 30% przypadków! Są to dane za lata 2015-16, ale mówi się o utrzymującej się tendencji wydłużania czasu reakcji. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłosci nie będzie lepiej, tylko gorzej...

Im bardziej wczytujemy się w raport, tym bardziej przerażeni jesteśmy - przewiezienia potencjalnego pacjenta na oddział ratunkowy nie powinno zająć więcej, niż 15 minut, podobnie jak przygotowanie się do kolejnej interwencji. Tylko w 58 procentach przypadków udało się podołać tym standardom - w latach 2010/11 odsetek ten wynosił aż 80 procent! Trzeba jednak przyznać, że zapotrzebowanie na interwencje karetek również rośnie - ludzie dzwonią na numer 999 coraz częściej i częściej, a fatygowanie ambulansu nie zawsze jest uzasadnione. Trudno się jednak im dziwić, skoro starsi ludzie i osoby przewlekle chory mają coraz większe problemy z dopchaniem się do lekarza ogólnego...

"Pogotowie ratunkowe stanowi istotną część służby zdrowia, ale jakość jego pracy w dużym stopniu zależy od innych części systemu opieki zdrowotnej" - komentuje Amyas Morse z NAO. "Dopóki nie zacznie postrzegać się go jako integralnej części systemu trudno będzie sprawić, aby zaczęły funkcjonować zgodnie z obowiązującymi standardami."

Czytaj więcej: polishexpress.co.uk