Karetki pogotowia wyjeżdżały w tegoroczne święta najczęściej do osób nietrzeźwych.
- W ciągu trzech dni Świąt Bożego Narodzenia karetki wyjeżdżały 1130 razy. Jedna trzecia tych wyjazdów dotyczyła osób nietrzeźwych. Noc wigilijna upłynęła pod znakiem alkoholu. Były to naprawdę kosmiczne ilości pijanych ludzi w porównaniu do zeszłorocznych świąt. Osoby nietrzeźwe traciły najczęściej przytomność, nie można było nawiązać z nimi kontaktu, dochodziło do urazów głowy - wyjaśnia Paweł Krasowicz, dyspozytor z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Częściej, zdarzały się też wyjazdy karetek do pobitych w czasie awantur domowych.
- Święta to tradycyjnie czas, kiedy dochodzi do porachunków rodzinnych. I takie interwencje też nam się oczywiście zdarzały - dodaje dyspozytor. A co z przysłowiowym zadławieniem ością? - To były sporadyczne przypadki, prawie w ogóle. Za to mieliśmy jeden przypadek zadławieniem się kawałkiem śledzia - dodaje Beata Chilimoniuk, główny koordynator medyczny w lubelskim pogotowiu.
Osoby pod wpływem alkoholu nie tylko były bardziej skore do kłótni i bijatyki. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy przy Jaczewskiego trafiały także pacjenci po próbach samobójczych. - Trafiały one do nas z samookaleczeniami. Trudno powiedzieć, czy były to rzeczywiście zamachy samobójcze, bo ci pacjenci byli pod wpływem alkoholu - tłumaczy dr n. med. Marek Wieczorski, kierownik SOR.
Czytaj więcej: kurierlubelski.pl