Kuriozalna odpowiedź na skalę światową! Wiceminister zdrowia o dwuosobowych zespołach ratownictwa medycznego: "to minimalny a nie zalecany skład osobowy zespołu ratownictwa medycznego".
Państwowe Ratownictwo Medyczne pełni bardzo ważną rolę w systemie zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. System oraz zasady funkcjonowania Państwowego Ratownictwa Medycznego reguluje ustawa z 8 września 2006 roku. Ustawa ta określiła również rodzaj oraz skład zespołów ratownictwa medycznego. W ostatnim czasie wiele kontrowersji w środowisku ratowniczym wzbudza regulacja wprowadzająca możliwość funkcjonowania dwuosobowych zespołów podstawowych. O ile w pierwszych latach wprowadzenia wspomnianej ustawy dwuosobowe zespoły ratownicze były rzadkością, to niestety w ostatnich latach co raz więcej dysponentów systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego decyduje się na redukcję składu zespołów. Podstawową przyczynę takiego stanu rzeczy upatrywać można w chęci obniżenia kosztów. Proceder ten dotyczy szczególnie dysponentów będących jednocześnie jednostkami szpitalnymi. Sytuacja szpitali na terenie Polski nie jest najlepsza od wielu lat co zmusza dyrektorów do szukania oszczędności. Nie jest również tajemnicą, że w wielu wypadkach wpływy uzyskane z funkcjonowania zespołów ratownictwa medycznego służą łataniu budżetów szpitali.
Niestety redukcja składu zespołów ratownictwa medycznego do dwóch osób niesie z sobą wiele negatywnych skutków i negatywnie zaburza funkcjonowanie całego systemu, ale przede wszystkim godzi w bezpieczeństwo pacjenta niosąc zagrożenie dla jego życia i zdrowia.
W wielu opracowaniach dotyczących tego problemu zauważa się znaczące obniżenie jakości prowadzonych czynności ratowniczych. Dysponenci zespołów dwuosobowych próbują likwidować to zagrożenie wprowadzając sprzęt automatyczny tak jak ma to miejsce w przypadku reanimacji, gdzie wprowadzane są urządzenia do automatycznego masażu. Wedle prowadzonych badań naukowych skuteczność reanimacji w zespole dwuosobowym jest niższa nawet o 60 % niż w trzyosobowym. Problem ten nie dotyczy jednak tylko reanimacji. Brak pary rąk zaburza również wiele innych czynności ratowniczych i wydłuża czas udzielenia pomocy. Można wymienić wiele przykładowych zdarzeń, jak choćby problem z zabezpieczeniem pacjentów urazowych w trakcie różnego rodzaju wypadków. W tym przypadku wytyczne International Trauma Life Support (ITLS) jednoznacznie określają, że do pewnych czynności koniecznych jest trzech, a nie dwóch ratowników. Wykonywanie pewnych czynności przez dwóch ratowników może wydłużyć czas potrzebny do prawidłowego zabezpieczenia pacjenta oraz przekazania go do szpitala, jak również narazić na wtórne urazy kręgosłupa.
Negatywne skutki ograniczenia składu zespołu do dwóch osób objawiają się jaskrawo w sytuacji konieczności transportu pacjenta. Jak wiadomo wielu pacjentów cierpi na otyłość co za tym idzie w przypadku ich transportu przez zespół dwuosobowy pojawia się problem, gdyż wedle obowiązujących przepisów BHP maksymalny ciężar pacjenta transportowanego przez zespół dwuosobowy wraz z niesionym sprzętem nie powinien przekraczać 50-55 kg. W sytuacji zagrożenia życia pacjenta ratownicy stają przed dylematem, czy wezwać do pomocy drugi zespół ratowniczy, a oczekując na jego przybycie ryzykować życie i zdrowie pacjenta, czy złamać normy bezpieczeństwa i narazić swoje zdrowie.
Czytaj więcej: pielęgniarki.info
Komentarze
Ratownicy są niedouczenie, nie potrafią zrobić nic oprócz uciskania klatki piersiowej i zabierania ludzi do szpitala, niezależnie od tego czy jest taka potrzeba czy nie. Do tego dochodzi jazda na sygnale z byle g*****..., a potem w dodatku jeszcze się wymądrzają i wykłócają się z lekarzami...., po prostu tragedia! Ostatnio ratownikom nawet dobrze nie chce się zebrać wywiadu z pacjentem, świadczy o tym fakt, że twierdzą, że pacjent z ostrym zapaleniem trzustki ma ból w klatce piersiowej.
Dobrze, że chociaż są karetki S, w których jest lekarz, przynajmniej w nich jakoś to wygląda.
Mówi to lekarz z drugim stopniem specjalizacji z interny i ponad dwudziestoletni m stażem pracy.
Nie wiem w jakim województwie szanowny Pan internista pracuje, ale z mojego punktu widzenia i tam gdzie ja pracuje, to o lekarzach na eskach mozna książki pisać. Niestety nie udukacyjne... Pacjentowi z tetraplegią mówią, że trzeba sie zacząć ruszać bo sie całkiem zalegnie, podają Corhydron podczas nzk, w ogóle nie znają standardów. Z resztą po co je znac? Macie tyle doświadczenia po studiach, że są one niepotrzebne. Po co je w ogóle ktoś układał, pewno i tak sie na nich nie zna i jest jak Pan wspomniał niedouczonym ratownikiem. Idąc dalej zostawianie pacjentów po TIA w domu, mógłbym tam wymieniać i wymieniać. Proszę o rozsądniejsze pisanie komentarzy i nie życzę Panu, aby do Pana przyjechał ginekolog lub inny "specjalista" z mojego środowiska.
Mówi to ratownik medyczny z 7 letnim stażem na zespole podstawowym i corocznym, ciągłym dokształcaniem sie.