Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Strażacy z pyskowickiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej uratowali życie dwuletniej dziewczynki.

Pyskowice. Dwuletnia dziewczynka, która szła razem z mamą, nagle upadła na chodnik i uderzając o niego mocno głową straciła oddech. Przechodzący tamtędy mężczyzna pobiegł do znajdującej się około 50 metrów dalej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP i zaczął wzywać pomocy. Po chwili przez drzwi jednostki wbiegła kobieta z 2-letnią dziewczynką na rękach.

Tak rozpoczęło się najdłuższe 270 sekund w życiu dwóch strażaków - asp. sztab. Mariusza Staniocha i st. sekc. Radosława Rusinowskiego.

- Byłem akurat w punkcie alarmowym. Gdy ta pani wbiegła do nas ze swoim dzieckiem, po prostu zawołałem: Radek! Kolega zbiegł na dół, a ja w międzyczasie delikatnie ułożyłem dziecko na podłodze, ustabilizowałem odcinek szyjny kręgosłupa i udrożniłem drogi oddechowe - wspomina asp. sztab. Mariusz Stanioch, dowódca zmiany w JRG PSP w Pyskowi-cach. - Gdy zbiegłem na dół, to nie pytałem nawet, co się stało, tylko od razu przyklęknąłem przy tej dziewczynce. Sprawdziłem drożność dróg oddechowych i przystąpiłem do kolejnych czynności.

Oddechu nie wyczułem, a tętno było słabo wyczuwalne. Nie czekając na sprzęt, rozpocząłem sztuczne oddychanie metodą usta-usta. Trwało to dwie minuty - relacjonuje z kolei st. sekc. Radosław Rusinowski. Dziecko odzyskało oddech, ale początkowo był on bardzo płytki. Strażacy, którzy także byli na tej zmianie, przynieśli torbę PSP R-1 (podstawowy zestaw do ratownictwa medycznego - dop. red.) i złożyli zestaw do tlenoterapii. Dziewczynka odzyskała świadomość i zaczęła płakać. Jej stan był stabilny. Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe.

Czytaj więcej: dziennikzachodni.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account