Odwołania dyrektora bialskiego pogotowia Romana Filipa domaga się część ratowników stacji. Aby zamanifestować swoje stanowisko, zorganizowali dziś marsz godności, który przeszedł przez centrum Białej Podlaskiej. W manifestacji, w której uczestniczyli również mieszkańcy miasta, wzięło udział ponad sto osób.
- Chcemy powiedzieć wszystkim, że mamy dość takiego traktowania, jak do tej pory. Mamy dość zastraszania nas, straszenia utratą pracy, zmniejszeniem godzin dla pracowników kontraktowych. Mamy dość wysłuchiwania tego, że jesteśmy oszołomami. (…) Chcemy bez lęku przyjeżdżać na dyżur i robić to, do czego zostaliśmy powołani – do niesienia pomocy innym. Bo jest to nasza pasją i nie pozwolimy tego zniszczyć. Chcemy być oceniani i doceniani za naszą fachowość i empatię, jaką mamy dla pacjentów, a nie za to z kim rozmawiamy w pracy i jakie listy podpisujemy.
Przypomnijmy: chcąc uspokoić napiętą sytuację w bialskim pogotowiu, zarząd województwa tydzień temu delegował Michała Jedlińskiego na zastępowanie dyrektora placówki. Roman Filip przebywa na dwumiesięcznym urlopie. Michał Jedliński ma doświadczenie w nadzorowaniu stacji pogotowia ratunkowego – w Urzędzie Wojewódzkim przez pięć lat nadzorował i organizował system ratownictwa medycznego. Jak zapewnia, protest ratowników nie wpływa na funkcjonowanie bialskiej stacji pogotowia.
- Wszyscy pracownicy, którzy powinni pracować, są w pracy – uspokaja. – Wszystkie karetki są sprawne, a pracownicy, którzy dzisiaj mają dyżury, czekają na wezwania.
Tymczasem urząd marszałkowski kontroluje stację pogotowia ratunkowego – mówi Katarzyna Olchowska z Oddziału Komunikacji Społecznej Urzędu Marszałkowskiego. – Jest to kontrola dotycząca przede wszystkim spraw kadrowych i płacowych, kwestii wynagrodzeń, premii, ale także tych doniesień dotyczących mobbingu. Kontrola potrwa do końca tego tygodnia, później będziemy czekać na wystąpienie pokontrolne i wnioski wynikające z tej kontroli.
Czytaj więcej: moje.radio.lublin.pl