Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Gdyby nie fachowo i szybko przeprowadzona przez józefowskich strażaków reanimacja, 80-letni mężczyzna umarłby w sklepie. Na szczęście robił zakupy w pobliżu siedziby Ochotniczej Straży Pożarnej. Kiedy niespodziewanie zasłabł, pierwszej pomocy udzieliło mu troje druhów: Radosław Firląg, Katarzyna Kaźmierczak i Łukasz Wtykło. To dzięki nim pan Franciszek nadal żyje!

Pani Jadwiga i jej mąż Franciszek mimo 50-letniego stażu wciąż są kochającym się małżeństwem. Wspierają się na każdym kroku, chociaż mężczyzna często stawia na swoim i nie pozwala żonie, by wyręczała go w drobnych obowiązkach. Tak też było w sobotę, 23 kwietnia, gdy trzeba było pójść do sklepu po zakupy.

– Mówiłam mężowi, że ja pójdę, ale się uparł. Nie chciałam się kłócić i mu pozwoliłam. Wie pan, jak to jest, gdy mężczyzna się uprze… – mówi pani Jadwiga. Do sklepiku znajdującego się niedaleko strażnicy Ochotniczej Straży Pożarnej przy ul. Polnej było dość daleko, bo małżonkowie mieszkają na Rycicach, ale kobieta ustąpiła.

Po ratunek do strażaków
W tym czasie w strażnicy krzątało się kilku druhów. Zrobili sobie tzw. dzień gospodarczy. – Przeprowadzaliśmy niewielki remont. Już 8 maja mamy dzień otwarty, więc sprzątaliśmy i malowaliśmy wewnątrz budynku, żeby godnie przyjąć odwiedzających nas gości – mówi naczelnik józefowskiej OSP Radosław Firląg.

Tymczasem w pobliskim sklepie 80-letni pan Franciszek właśnie skończył zakupy na stoisku z wędlinami. Już miał wychodzić, gdy nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami i runął na posadzkę jak kłoda.

– Upadł na podłogę i uderzył o nią głową z takim hukiem, że byłyśmy przekonane, iż doszło do pęknięcia czaszki. Dostał drgawek i ręce zaczęły mu sinieć. Widać było, że jest z nim bardzo źle – wspomina jedna z pracujących w sklepie ekspedientek.– W pierwszym odruchu zadzwoniłyśmy pod alarmowy numer 112, ale nie mogłyśmy bezczynnie czekać na pogotowie. Koleżanki przekręciły mężczyznę na prawy bok, a ja pobiegłam po ratunek do strażaków. Na szczęście byli na miejscu i szybko przystąpili do udzielania pomocy. Jestem pod dużym wrażeniem ich profesjonalizmu – dodaje skromnie kobieta, która poprosiła, żeby nie podawać jej imienia.

Akcja na medal
– Było około 11.30, gdy przybiegła do nas ekspedientka, wołając o pomoc, bo w sklepie ktoś zasłabł. Natychmiast za nią pobiegliśmy. Okazało się, że na środku sklepu, na podłodze leży starszy mężczyzna. Był nieprzytomny. Nie oddychał i brak było wyczuwalnego tętna. Jeden z kolegów przybiegł z torbą PSP-R1 (zestaw ratownictwa medycznego – przyp. red.) i przystąpiliśmy do resuscytacji – opisuje Radosław Firląg.

Czytaj więcej: linia.com.pl

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account