Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Pan Jerzy ze Stargardu liczył na to, że pogotowie ratunkowe, po które zadzwonił udzieli mu pomoc. A Jednak dyspozytorka nie wysłała do niego karetki, tylko kazała mu pójść do lekarza

Do redakcji Głosu przyszedł pan Jerzy ze Stargardu. Poskarżył się na funkcjonowanie pogotowia ratunkowego. Mężczyzna mówi, że od paru dni źle się czuł. Nie jadł, nie oddawał moczu. - Nie miałem w ogóle apetytu, coś było ze mną nie tak - mówi stargardzianin. - Myślałem, że przejdzie. Męczyłem się tak przez kilka dni. Nic nie przeszło. Po sześciu dniach postanowiłem zadzwonić po pogotowie, bo mój stan był już kiepski.

Stargardzianin zadzwonił po pogotowie w piątek, 8 kwietnia około godziny 9.30. Dodzwonił się do dyspozytorki w Szczecinie. - Powiedziałem jej jakie mam objawy, że słaby jestem - mówi Czytelnik. - Od razu powinna wiedzieć, że mam jakieś zaburzenia pracy nerek. Ale pani odmówiła przyjazdu karetki. Powiedziała mi żebym coś spróbował jednak zjeść i żebym udał się do lekarza rodzinnego. Ale ja już nie miałem wtedy siły, żeby w ogóle gdzieś chodzić. Ale co miałem zrobić? Lekarz rodzinny, do którego zatelefonowała rodzina pana Jerzego poradził, by pacjenta zabrać do szpitala w Stargardzie.

- Syn ledwo mnie do samochodu doniósł, byłem bardzo osłabiony - opowiada pan Jerzy. - Na miejscu dostałem chyba z siedem kroplówek. Ale nic mi to nie dało. Lekarze nie mogli sobie ze mną poradzić i po paru godzinach nocą zostałem przetransportowany do Szczecina na oddział nefrologii i transplantacji nerek do szpitala przy ulicy Arkońskiej. Pan Jerzy przeleżał w szpitalu tydzień. Miał zaburzenia pracy nerek, był dializowany. - Dopiero tam nerki mi ruszyły - mówi stargardzianin.

- Mam żal do pogotowia, że mi nie udzieliło pomocy. Wersję stargardzianina przekazaliśmy rzecznikowi szczecińskiego pogotowia. Elżbieta Sochanowska rozmawiała z dyspozytorką o sytuacji z 8 kwietnia. Przesłuchała też nagraną z nią rozmowę, bo wszystkie rozmowy są rejestrowane. - Potwierdzam, że 8 kwietnia na numer alarmowy dzwonił pan Jerzy - mówi Elżbieta Sochanowska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - W rozmowie pacjent był logiczny, prawidłowo oddychający, nie cierpiący, bez dolegliwości bólowych, poziom cukru miał prawidłowy. Na podstawie zebranego wywiadu, dyspozytor odpowiadając na pytanie pacjenta „co ma zrobić?” skierowała go do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Rzecznik uważa, że postępowanie dyspozytora było prawidłowe.

Czytaj więcej: gs24.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

Wojtek1234
0 #1 Wojtek1234 2016-05-07 16:52
7 kroplowek przy niewydolnosci nerek?;-) brawo lekarze pomogli na pewno;-) a co do Pana bylo jeszcze z dwa dni poczekac na pewno by przeszlo, na przyklad na psa sasiada;-)
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account